sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9 .



Wstałam rano i spakowałam ostatnie rzeczy do walizki . Od samego rana Dominika się do mnie nie odzywała a ja próbowałam nie rzucić wszystkiego i po prostu nie zostać . Wiedziałam jednak , że nie mogę zostać ze względu na Patryka . Kiedy ostatnie rzeczy znalazły się w walizce , zobaczyłam , że mam godzinę do wylotu . Poszłam wziąć prysznic , bo Dominiki w mieszkaniu nie było . Gotowa z walizką w ręku , chciałam zejść do taksówki przed blok . Nagle drzwi się otworzyły i przede mną stanęła Dominika z kluczami w ręce .
- Chciałaś tak bez pożegnania . ? - zerknęła na moją walizkę .
Popatrzyłam na nią smutnym wzrokiem i zaraz obydwie rzuciłyśmy się sobie w ramiona .
- Będziesz dzwonić . ? - pociągała nosem .
- Jasne , że tak . Nawet dwa razy dziennie , aż w końcu będziesz miała mnie dość . - powiedziałam i jeszcze mocniej ją przytuliłam .
Kiedy się już pożegnałyśmy , zeszłyśmy razem na dół do taksówki . Nagle usłyszałam za sobą krzyki :
- Oksanaaa , czekaj ! - odwróciłam głowę z nadzieją , że to Patryk . Jednak się pomyliłam . To Damian biegł co sił w nogach w naszą stronę .
- Musiałem się pożegnać . - powiedział i mocno się we mnie wtulił .
- Kochany jesteś . - zaśmiałam się . - A Patryk . ? - zapytałam po chwili .
- Nie chciał przyjść ... próbowałem go wyciągnąć , ale ...
- Nic na siłę . - dokończyłam .
- Trzymasz się . ? - zapytała Dominika .
- W porządku . - odpowiedziałam .
Ostatni raz ich uścisnęłam i taksówka ruszyła na lotnisko . Całą drogę przepłakałam , oglądając nasze wspólne zdjęcia na telefonie . Lot minął mi bardzo szybko . Dwie godziny i już na Ukrainie . Z lotniska odebrał mnie tata . Przywitałam się z nim i pojechaliśmy do mojego rodzinnego domu . Tam momentalnie rzuciłam się mamie w ramiona . Potem poszłam do Tani i przegadałyśmy cały dzień , rozmawiając między innymi o moim przyszłym spotkaniu z Olafem . Co chwilę patrzyłam na telefon , czy Patryk czasem nie dzwonił albo nie pisał , ale nic z tego . Wieczorem około godziny 23 zadzwoniła do mnie Dominika .
- Dojechałaś bezpiecznie . ? - zapytała .
- Tak , tak już od kilku godzin jestem w domu . - odpowiedziałam .
- To dobrze . - westchnęła .
- Coś się stało . ?
- Nie .
- Dominika , mów . - rozkazałam .
- Odkąd wyjechałaś Patryk wariuje . - powiedziałam .
- Co znowu . ? - westchnęłam .
- Zaczął pić , bierze jakieś świństwo . Damian nie może sobie z nim poradzić . - powiedziała .
- Co ja na to poradzę . ? On nie jest dzieckiem , a ja nie zamierzam go niańczyć . - odpowiedziałam .
- Ale to nasz przyjaciel ...
- Dominika , ja na odległość nic nie poradzę ... a dopiero przyjechałam na Ukrainę . Daj mi się nacieszyć domem , rodziną , przyjaciółmi i nie obarczaj mnie sprawami jakiegoś dużego gnoja , który sam nie wie czego chce od życia . - wrzasnęłam do słuchawki , ale odpowiedzi już nie dostałam bo połączenie się zerwało .
Kiedy odetchnęłam i wszystko sobie przemyślałam , ogarnął mnie dziwny smutek i pustka . Tęskniłam za Patrykiem , Dominiką i Damianem . Tęsknie za przyjaciółmi , a teraz zrobiłam wszystko , jedynie by ich stracić ...


^^^

Jutro pojawi się epilog ...
Piszcie co sądzicie o zachowaniu bohaterki :)
Zapraszam was tutaj , na rozdział 1 :
http://niezniszczalna-milosc.blogspot.com/

3 komentarze: